Szokujące zeznania policjantki prowadzącej sprawę Amber Gold: „Prokurator się ze mnie śmiała. Nie odbierała telefonów i lekceważyła mnie”

Na jaw wychodzą kolejne, bulwersujące kulisy postępowania, które w 2010 roku prowadziła gdańska prokuratura rejonowa w sprawie Amber Gold. Dziś przed komisją śledczą, powołaną do wyjaśnienia tej sprawy, zeznawała Katarzyna Tomaszewska-Szyrajew, funkcjonariusz komendy miejskiej w Gdańsku, która prowadziła dochodzenie pod nadzorem prokuratury. Zdaniem policjantki, prokurator Barbara Kijanko celowo lekceważyła jej sugestie i bagatelizowała sprawę Amber Gold. Działania Kijanko wręcz torpedowały śledztwo, a jej zachowanie wskazywało na podejrzane bagatelizowanie sprawy przekrętu.

Najbardziej porażające zeznania policjantki, która nie chciała ujawniać swojej twarzy przed kamerą i zeznawałą tyłem do dziennikarzy, dotyczą jednak czynności podejmowanych, chociaż w tym przypadku lepiej powiedzieć, że nie podejmowanych, przez prokurator nadzorującą tę sprawę Barbarę Kijanko. Jak to się stało, że ta wcześniej skrupulatna i drobiazgowa śledcza, w przypadku Amber Gold sabotowała prace policji i lekceważyła potrzebę wykonania czynności śledczych, które przekazywał jej sąd? Z zeznań policjantki wyłania się szokująca prawda o staraniach prokuratury, by sprawa Amber Gold nigdy nie została wyjaśniona.Na szczególną uwagę zasługuje ta część zeznań aspirant, która dotyczyła kontaktów z prokurator Barbara Kijanko.

Byłam lekceważona. Pani prokurator nie odbierał ode mnie telefonów, nie kontaktowała się ze mną. By dodzwonić się do prokurator Kijanko, musiałam prosić o pomoc innego prokuratora, który podawał tel. Barbarze Kijanko.

– zeznała Katarzyna Tomaszewska-Szyrajew.

Zdaniem policjantki, prokurator Barbara Kijanko nie interesowała się sprawą, a jej prowadzenie śledztwa wyglądało co najmniej osobliwie.

To nie jest standard, ze nie mogłam uzyskać dokumentów, że trzeba prosić się prokuratora o decyzje w sprawie dokumentów i ponaglenia biegłego oraz strony.

– mówiła przed komisją śledczą policjantka z Gdańska.

Katarzyna Tomaszewska – Szyrajew zeznała też, że na jej pomysł, by sprawdzić w skarbcu bankowym, czy firma Amber Gold posiadała odpowiednią ilość złota na zabezpieczenie swojej działalności, prokurator Kijanko miała zareagować wyjątkowo bulwersująco.

Na moje sugestie wybuchła śmiechem. (…).

– zeznała policjantka.

Zeznania policjantki szokują tym bardziej, że Katarzyna Tomaszewska-Szyrajew otrzymała sprawę Amber Gold, nie posiadając niemal żadnego doświadczenia w prowadzeniu tego typu dochodzeń. Nie przeszła nawet szkolenia z prawa bankowego, a w wydziale ds. korupcji pracowała zaledwie rok. Nie miła najmniejszych szans na wyjaśnienie przekrętu.

Decyzję o przydzieleniu mi tej sprawy podjęli moi przełożeni, a ja nie dyskutowałam z ich postanowieniem. Sprawa wydawała mi się bardzo poważna. Ja sama nie spotkałam się z taką sprawą wcześniej.

więcej;

wPolityce.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top