Nie damy się obrabować ani zbrojnie, ani pokojowo, bo taka jest nasza wola

Och, jak się oni o nas martwią. O naszą pozycję w Europie i na świecie. Martwi się nie tylko przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna i europosłanka Róża Thun, martwią się byli politycy państwowi i postliberalni, lewaccy ideolodzy otwartego społeczeństwa, czerpiący wsparcie od George’a Sorosa. Nie tylko się martwią, ale swoje zamartwianie się marginalizacją Polski uzasadniają.

To wszystko przez nowelizację ustawy o IPN i bezprawne przypisywanie narodowi polskiemu bohaterskiego oporu przeciwko hitlerowskiemu najeźdźcy i nie mniej bohaterskiej pomocy Żydom, przechowywanym przez Polaków mimo grożącej im karze śmierci. Ci polscy patrioci to frajerzy, gdyby w Warszawie powstał rząd taki jak ten z Vichy, a obywatele dobrowolnie, a nawet ochczo ładowali by Żydów do pociągów zmierzających do Oświecimia, nie bylibyśmy lekceważeni przez zagranicę, Warszawa nie zostałaby spalona i nie byłoby 6 milionów ofiar eksterminacji rasowej. Bylibyśmy w czołówce najbogatszych państw Europy, obok Niemiec i Francji i nawet moglibyśmy liczyć, tak jak zachodni Europejczycy na Plan Mrshalla. A tak zostaliśmy obrabowani przez niemieckich najeźdźców i sowieckich wyzwolicieli.

Tak możnaby zintepretować „troskę” byłego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, który stwierdził w knajpie „Sowa i Przyjaciele”, że państwo PO i PSL„istnieje tylko teoretycznie”i jest to „ch.., dupa i kamieni kupa”. Sienkiewicz w tej kamieni kupie żył jak pączek w maśle, bo ludziom jego pokroju państwo jest niepotrzebne, zwłaszcza uporządkowane, praworządne i uczciwe. Szanowane za granicą. I właśnie na to się zanosi, co wyprowadza potomka laureata Nagrody Nobla z równowagi. Właśnie się odezwał w wywiadzie dla „GW”: „To prawdziwe nieszczęście, przykład jak dla celów wewnętrznych można zniszczyć pozycję Polski, krzycząc jednocześnie, że się ją wzmacnia. Można się dalej spotykać i wymieniać komplementy, ale mleko się wylało (…) Polska straciła swój największy atut: przekonanie Zachodu, że mimo wszystkich różnic jesteśmy jednorodną jego częścią.(…) To nie błąd Kaczyńskiego, to zbrodnia”. Straszne, wszak popsuliśmy sobie stosunki z USA i Izraelem, a mimo to spotkamy się i prawimy sobie komplementy. To jest ta zbrodnia i niepowetowana strata dla zagranicy, która czemuś szanuje asertywność polskich władz i rozmawia z nimi nie słuchając ostrzeżeń byłego ministra z PO.

Drugi zatroskany głos zabrzmiał ze strony Fundacji Batorego, której przewodniczy Aleksander Smolar. On też się martwi tą marginalizacją Polski, w audycji Tomasza Lisa stwierdził, że „traktuje się nas jako kraj specjalnej troski, chorego człowieka Europy”. No właśnie, tak sobie tłumaczy wzrost znaczenia Polski na arenie międzynarodowej, wsparty aktywnością dyplomatyczną we wszystkich częściach świata, w wyniku której wyraźnej zmianie i złagodzeniu uległ ton wypowiedzi zarówno polityków jak i mediów, tak izraelskich jak i amerykańskich. Sienkiewicz i Smolar obawiają się tego, że coraz więcej krajów należących do Unii Europejskiej, w tym zachodnich, zamierza iść swoją, niezawisłą drogą, bo nie odpowiada im polityka tej chorej części świata, wspólnoty teoretycznej, z której, jeśli się nie opamięta, pozostanie tylko kamieni kupa.

To co nam zgotowały hitlerowskie Niemcy, przy milczącej obojętności albo kolaboracji zachodniego świata z III Rzeszą, już się nie powtórzy. Nie damy się obrabować ani zbrojnie ani pokojowo, bo taka jest nasz wola. Wola narodu, który nie ma się czego wstydzić, na tle bezeceństw establishmentu od multikulti, zaplanowanego chaosu i moralnej rozwiązłości. Sienkiewicz i Smolar powinni się wstydzić i przestać wyżywać się na popieranym przez naród rządzie i rządzącej partii, choćby dlatego, żeby przejść godnie do historii narodu, z którego się wywodzą.

Źródło: wpolityce.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top