Współczesna targowica jest mocno rozbudowana

Z Krzysztofem Wyszkowskim, współtwórcą i byłym działaczem Wolnych Związków Zawodowych, doradcą premierów Jana Krzysztofa Bieleckiego i Jana Olszewskiego, członkiem Kolegium IPN, rozmawia Mariusz Kamieniecki. W 37. rocznicę Porozumień Sierpniowych KOD miał zorganizować manifestację na placu Solidarności w Gdańsku. Wojewoda pomorski uznał jednak obchody za cykliczne, zmieniając tym samym decyzję prezydenta Gdańska. Jak odbiera Pan próbę zawłaszczania święta „Solidarności” przez ludzi, którzy nie mają nic wspólnego z tym ruchem?  – To jawna, bezczelna prowokacja – zresztą typowa dla środowiska KOD i tzw. Obywateli RP. Dożyliśmy czasów i Polski, w której media – zwłaszcza prowincjonalne – są własnością obcych koncernów i są sterowane z zagranicy, ale wśród rdzennie polskich ośrodków również nie brakuje lobby postkomunistycznego, które ma moc organizowania tego typu antypolskich imprez, które de facto manipulują opinią publiczną i nakręcają ją w kierunku sprzecznym z interesami państwa polskiego. Przede wszystkim są to działania wymierzone przeciwko legalnie, w sposób demokratyczny wybranej władzy, przeciwko rządowi Prawa i Sprawiedliwości. To wstyd, ale tak już było w naszej historii, że po jednej stronie byli targowiczanie, a po drugiej patrioci. Dziś sytuacja się powtarza – choć na szczęście – w wolnej Polsce. Nie są to też liczne środowiska i mam nadzieję, że nie przemogą dobrej zmiany w Polsce. KOD próbuje się kreować na nowy powszechny ruch obywatelski – „nową” „Solidarność”. Jak daleko mogą się jeszcze posunąć? – Spodziewaliśmy się, co więcej – mieliśmy nadzieję, że w wolnej Polsce legalnych imprez o zabarwieniu postkomunistycznym już nie będzie. Tymczasem okazuje się, że są. Dzisiaj można przeczytać, że większość środowiska KOR-owskiego jest przeciwna rządowi i bierze udział w manifestacjach KOD. Na scenie KOD częstymi gośćmi są m.in. naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik, Jan Lityński czy Henryk Wujec. Z wieloma działaczami KOR w dawnych czasach się przyjaźniłem, bywaliśmy u siebie nawzajem w domach. Jednak dzisiaj się okazało, że dzieli nas bardzo dużo, różnice są fundamentalne, jak chociażby ocena potrzeb państwa, potrzeb społecznych, potrzeb narodowych, historycznych, politycznych. Właściwie wszystko nas dzieli. To są ludzie, którym nie przeszkadza bratanie się z całym dawnym aparatem komunistycznym, z funkcjonariuszami SB, WSW i innymi będącymi na usługach reżimu. To jest niegodne.           Czy to nie ironia losu, że ludzie, którzy nie mają nic wspólnego z Ruchem Społecznym „Solidarność”, co więcej – kontestowali bądź walczyli z tą ideą, dziś chcą świętować polską wolność? – Charakterystyczne jest to, że kiedy we wrześniu 1980 r., a więc tuż po strajkach sierpniowych Bogdan Borusewicz i Jacek Kuroń poinformowali nas, działaczy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, że Lech Wałęsa jest agentem SB i trzeba go natychmiast obalić, to ja natychmiast zaprotestowałem. Stałem wtedy na stanowisku, że skoro nie ma dowodów, to nie mając pewności, nie można niszczyć człowieka i całego Ruchu Społecznego „Solidarność”, na którym z całą pewnością ten fakt mógł zaciążyć. Teraz okazuje się, że ci sami ludzie, którzy kiedyś chcieli ogłosić fakt, że Wałęsa jest czy był agentem, dzisiaj z tym samym agentem Wałęsą – tyle że już potwierdzonym, bo są na to niepodważalne dowody – idą ręka w rękę, a on sam jest dla nich bohaterem. Bogdan Borusewicz dzisiaj nie odważy się przeciw temu zaprotestować. To pokazuje zakłamanie, perfidię i dywersyjny polityczny charakter działań całego tego środowiska. Czemu to ma służyć?        – Chodzi o to, żeby Polakom mącić w głowach. Inaczej trudno racjonalnie wytłumaczyć fakt, że ludzie dawnej „Solidarności” dzisiaj bratają się z byłym aparatem komunistycznym, czyli PZPR-em, z przedstawicielami komunistycznej policji politycznej. Również ich obecna działalność uprawnia do stwierdzenia, że realizują cele specjalnego Wydziału VI Grupy „D” Departamentu IV MSW, który specjalizował się w dezinformacji i dezintegracji. Te metody – jak widać – żywe również dzisiaj mają na celu niszczenie polskich interesów, i to we współpracy z niektórymi zagranicznymi ośrodkami medialnymi, które działają na polskim rynku. Polska jest na celowniku Komisji Europejskiej i unijnych elit, które działają pod dyktando Niemiec. Tak czy inaczej współczesna targowica jest mocno rozbudowana i wspierana z zewnątrz. Zresztą tak było już dawniej w historii, kiedy targowica była napędzana przez carską Rosję i przez Prusy oraz Austrię. Ta dawna sytuacja geopolityczna Polski mimo upływu czasu się nie zmieniła, w związku z tym targowica ma wciąż swoich – nowych – przedstawicieli w naszym życiu publicznym.          Nie dziwi Pana fakt, że ręka w rękę z żołnierzem PRL płk. Adamem Mazgułą kwiaty pod pomnikiem Sierpnia’80 chciał składać Lech Wałęsa, Władysław Frasyniuk i inni dawni działacze „Solidarności”? – Ja się nie dziwię, że Wałęsa, który do dzisiaj nie ma odwagi się przyznać do współpracy z SB, chciał składać kwiaty pod pomnikiem, który nosi nazwę Poległych Stoczniowców. On jest zdolny do wielu rzeczy. Na szczęście jest decyzja wojewody pomorskiego i KOD nie będzie mógł zrealizować swoich niecnych planów. Co do pomnika, warto przypomnieć, że to, iż nosi on nazwę Poległych Stoczniowców, jest zasługą Anny Walentynowicz. Lech Wałęsa był temu przeciwny. Co więcej – chciał, aby był to pomnik pojednania narodowego, na którym miały się znaleźć m.in. nazwiska zomowców, esbeków, którzy mordowali i prześladowali stoczniowców. Skoro Lech Wałęsa ma dzisiaj czelność występowania pod tym pomnikiem i podtrzymywania kłamstw dotyczących nie tylko swojej przeszłości, twierdząc, że to byli dobrzy ludzie, że działali z pobudek patriotycznych, że w określonych warunkach owszem mogli zrobić coś złego; skoro taki człowiek ma czelność stanąć na tym miejscu z otwartą przyłbicą, to niby dlaczego nie może mu towarzyszyć płk Mazguła. Z Władysławem Frasyniukiem rzecz ma się podobnie. Nie jest tajemnicą, że jego sprawy nie idą w dobrym kierunku, stąd – widać – szuka swojego miejsca w polityce, tym razem jednak jako awanturnik. Reasumując ten wątek, można powiedzieć, że jest to zemsta PRL-u zza grobu. Jak to możliwe, że ludzi, którzy kiedyś walczyli z komunizmem, udało się bez trudu przerobić na tyle, że dzisiaj ramię w ramię stają z tymi, którzy ich prześladowali? Skoro mowa o Wałęsie, to pion śledczy IPN prowadzi postępowanie karne w sprawie składania fałszywych zeznań przez byłego prezydenta, który zanegował autentyczność dokumentów z „szafy Kiszczaka” dotyczących jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Wałęsa twierdzi, że jest prześladowany… – To bardzo ciekawe, co mówi Lech Wałęsa, twierdząc, że jest prześladowany. Gdzie indziej twierdził, że bycie funkcjonariuszem i agentem to przecież nic złego. Zresztą to sam Wałęsa mówił również, że ten agent „Bolek” to był bardzo inteligentny i mądry człowiek, a jego donosy były bardzo trafne i słuszne. W tej sytuacji można zadać pytanie, dlaczego się nie przyznaje. Pewnie dlatego, że zdaje sobie sprawę, iż zdecydowana większość polskiego społeczeństwa uważa fakt bycia szpiclem za czyn haniebny. Stąd idzie w zaparte i próbuje zaprzeczać prawdzie. Ale cóż mu innego zostało, skoro kartka po kartce odsłaniana jest cała jego przeszłość? I to nie tylko jego agenturalna działalność jako „Bolka”, ale również jego – co tu dużo mówić – podłe zachowania z wcześniejszego okresu. Przecież ostatnio jeden z wysokich funkcjonariuszy SB mówił, że Wałęsa w wojsku był agentem WSW, ale wcześniej – zdaje się – też nie odmawiał kontaktów z Milicją. Nie mówiąc już o tym, że jako prezydent potrafił działać na korzyść Rosji, lekceważąc podstawowe interesy bezpieczeństwa Polski. Przecież obalenie rządu Jana Olszewskiego – słynna „nocna zmiana” – to był najlepszy dowód na to, że Lech Wałęsa działał na korzyść Rosji. Zatem to nie on był czy jest prześladowany, ale to on prześladował, oszukiwał i nadal próbuje oszukiwać wszystkich Polaków. Jak Lech Wałęsa powinien odpowiedzieć za składanie fałszywych zeznań? – W mojej ocenie, wyrok trzech lat więzienia dla Wałęsy powinien zapaść. Tego domaga się sprawiedliwość dziejowa. Ten człowiek przez wiele lat konsekwentnie łamał prawo, i to w sprawach poważnych. Co więcej, to nie były jednostkowe zeznania, ale z premedytacją wielokrotnie składane chociażby przed prokuraturą. Dyrektor Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, a zarazem zastępca prokuratora generalnego Andrzej Pozorski nie jest podporządkowany prezesowi IPN, ale jego bezpośrednim zwierzchnikiem jest minister sprawiedliwości. To wskazuje, że prokuratura jest absolutnie niezależna w swoich działaniach prawnych od IPN. Jest to zatem działanie polskiego wymiaru sprawiedliwości, urzędu prokuratorskiego, a nie IPN. Rolą IPN jest badanie przeszłości i ujawnianie prawdy o totalitaryzmie. Służba w instytucjach państwa totalitarnego, a taką bez wątpienia była tajna policja komunistyczna, również bycie agentem, współpracownikiem tych tajnych służb, jest elementem zbrodni komunistycznych podlegających wyjaśnieniu przez Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Dlatego działalność Wałęsy z punktu widzenia zadań, celów, statutu IPN powinna być urzędowo potępiona. IPN nie ma jednak możliwości wymierzania kar, ale z całą pewnością Wałęsa nie powinien mieć żadnych przywilejów, które mu się nie należą. Błędem było też przyznanie Wałęsie przez ówczesnego prezesa IPN Leona Kieresa statusu osoby prześladowanej, co okazało się fikcją i w konsekwencji spowodowało likwidację tego statusu również w odniesieniu do innych osób. Choć status ten został zlikwidowany, to IPN publikuje dane, z których możemy się dowiedzieć, kto był funkcjonariuszem, a kto był tajnym współpracownikiem komunistycznego aparatu represji. I w tym rozumieniu Wałęsa powinien być napiętnowany. Natomiast prokuratura musi realizować przepisy prawa, a te nakazują osądzenie byłego prezydenta za złożenie fałszywego zawiadomienia o przestępstwie i składanie fałszywych zeznań zaprzeczających współpracy z SB. Trudno chyba oczekiwać, żeby Wałęsa trafił do więzienia. – W mojej ocenie, Wałęsa w pełni wyczerpał znamiona czynów podlegających tej karze i powinien otrzymać wyrok trzech lat więzienia. Co do tego nie ma wątpliwości. Natomiast pomimo że jestem przekonany, że taka kara mu się należy, to jeśli taki wyrok zapadnie, osobiście wystąpię do prezydenta RP z prośbą o ułaskawienie Lecha Wałęsy. Jak można to rozumieć? – Chodzi o oszczędzenie pamięci publicznej. Miliony Polaków przez dziesięciolecia żyły w przekonaniu, że Lech Wałęsa jest bohaterem. I biorąc to pod uwagę, wsadzenie dzisiaj tego człowieka za kraty razem z kryminalistami byłoby ze szkodą dla nas, Polaków. Tak czy inaczej były prezydent powinien zostać skazany, ukarany również, ale w wymiarze finansowym. Wysoka, dolegliwa kara finansowa byłaby słuszna i sprawiedliwa. Natomiast więzienie w końcu dla starszego człowieka byłoby gorzkie nie tylko dla niego, ale przede wszystkim dla opinii publicznej.

Źródło: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/188047,wspolczesna-targowica-jest-mocno-rozbudowana.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top