Takiej afery jeszcze we Włoszech nie było. W prowincji Reggio Emilia rozbita została siatka przestępców, którą tworzyli przedstawiciele lokalnych władz, pracownicy socjalni, lekarze, psychologowie oraz psychoterapeuci związani z organizacją pozarządową o nazwie „Hansel & Gretel” (Jaś i Małgosia). Policja aresztowała sześć osób, zaś wobec kolejnych 10 podjęto środki zapobiegawcze. Łącznie prokuratura uznała 26 osób za podejrzane.
Nawet w Italii, słynącej ze głośnych klanów mafijnych, takiej siatki jeszcze nie zdemaskowano. Prokurator Valentina Salvi oskarżyła wszystkich pracowników socjalnych z regionalnego wydziału opieki zastępczej o udział w przestępczym procederze. Polegał on na odbieraniu w majestacie prawa dzieci ich naturalnym rodzicom oraz przekazywaniu małoletnich ofiar rodzinom zastępczym, m.in. parom homoseksualnym czy właścicielom sex shopów.
Pracownicy opieki zastępczej stworzyli regionalne centrum specjalistyczne, mające oficjalnie na celu leczenie urazów dzieci poddanych nadużyciom seksualnym i przemocy w rodzinie. Ośrodek stawiano za wzór innym placówkom w Italii. W rzeczywistości jednak, jak stwierdzili włoscy śledczy:
To, co przyjęto jako model instytucjonalny, który miał być naśladowany w dziedzinie ochrony osób nieletnich poddanych maltretowaniu, okazało się niczym innym, jak nielegalnym biznesem wymierzonym przeciw dziesiątkom dzieci odebranych ich rodzinom.
Żeby pozbawić naturalne rodziny ich praw rodzicielskich, fałszowano masowo dokumentację. Pracownicy kazali np. dzieciom malować ich rodziny, a następnie sami domalowywali na tych rysunkach różne szczegóły o charakterze seksualnym, żeby zasugerować perwersyjny charakter relacji między najbliższymi, np. między ojcem a córką.
To nie wszystko. Terapeuci na różne sposoby starali się wdrukować w umysły swych nieletnich ofiar domniemaną winę rodziców. W tym celu na odebranych dzieciach prowadzono np. pseudomedyczne eksperymenty. Podłączano je do tzw. „maszyny pamięci”, czyli poddawano elektrowstrząsom, po to, by „odzyskały wspomnienia” i podczas wywiadów sądowych mogły opowiadać, jak bardzo były krzywdzone przez swoich naturalnych rodziców. Włoskie media, rozpisując się o tym, mówią wprost o „torturach” i „praniu mózgu”, jakim były poddawane dzieci podczas „sesji psychoterapeutycznych”.
Na podstawie tak sfałszowanych ekspertyz dzieci były posyłane potem do rodzin zastępczych, m.in. do par homoseksualnych. Do tej pory śledczy odkryli dwa przypadki, gdy zostały one w nowym środowisku zgwałcone, m.in. 11-letnia dziewczynka przez parę lesbijek.
Śledczy uważają, że kluczową rolę w całym procederze odgrywała szefowa regionalnych służb socjalnych Federica Anghinolfi, nie kryjąca publicznie swych lesbijskich upodobań. Wielokrotnie dała się ona wcześniej poznać jako zagorzała aktywistka ruchu LGBT, walcząca o prawo do adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Domagała się ona także kary więzienia dla homofobów, czyli wszystkich, którzy ośmielają się mieć inne niż ona, krytyczne zdanie na temat postulatów lobby gejowskiego.
Włoscy publicyści zastanawiają się, czy główny motyw działania siatki przestępczej miał rzeczywiście charakter finansowy. Prokuratura twierdzi, że podejrzani zarobili kilkaset tysięcy euro dzięki zwiększeniu funduszy publicznych na ochronę dzieci. Środki trafiały m.in. do wyspecjalizowanych organizacji pozarządowych, które odwdzięczały się wspomnianym pracownikom socjalnym, zlecając im za grube pieniądze organizowanie szkoleń, warsztatów, kursów czy konferencji.
Z pewnością część osób zaangażowanych w niecny proceder robiła to z powodów finansowych. Jednak dla tych, którzy kierowali całą akcją, najważniejsze wydają się względy ideologiczne. Z przecieków ze śledztwa wyłania się obraz Federiki Anghinolfi jako osoby opętanej nienawiścią do naturalnej rodziny, która nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć zaplanowany cel. Cel, który uświęca środki. Czym jest dramat dziesiątków skrzywdzonych rodzin, czym jest rozpacz matek, którym odebrano dzieci, czym jest gwałcenie nieletnich i poddawanie ich pseudomedycznym eksperymentom, skoro w grę wchodzą tak szczytne cele, jakie stawia przed sobą Federica Anghinolfi?
Anghinolfi nie jest jedna. Takich jak ona jest więcej. Cel mają ten sam. Oni chcą naszych dzieci. I nie cofną się przed niczym.
źródło: www.wpolityce.pl