O ormowskiej etyce w powiatowej polityce

Człowiek rodzi się z mózgiem, ale rozumu nabywa z czasem” Tym hasłem Janusz Szpak szermował na ostatniej sesji rady powiatu bez litości. Potem, jak gdyby nigdy nic przeczytał publicznie niezweryfikowany przez instytucje do tego powołane anonim, godzący w dobre imię postronnych osób, w tym dyrektor DPS na ul. Kwiatowej w Krasnymstawie. W związku z tym niektórzy uważają, że procesy o zniesławienie są kwestią czasu.

Kiedy prawie 4 lata temu, po wyborach Januszka Szpaka pozbawiano służbowego auta z kierowcą i czeredy pochlebców. A także gabinetu przy ulicy Sobieskiego i w efekcie politycznego znaczenia. To nikt nie przypuszczał, że z tego powodu w jego jaźni zalęgnie się „robak politycznego szaleństwa”

Przegląd pola bitwy

Dlatego Szpak rządny rewanżu znalazł sobie jakiś czas temu, wśród ludzi wymagających opieki, troski i w jakiś sposób dotkniętych przez los- pole do swoich bitew. Tego wątpliwego zaszczytu doświadczył- Dom Pomocy Społecznej na ul. Kwiatowej w Krasnymstawie. Akurat tam, gdzie kiedyś władała jego pupilka, wielce czcigodna pani Mróz. I gdzie obecnie dyrektoruje pani Kowalik, która zdecydowanie nie jest dla niego wielce czcigodna, jak wynika z przebiegu wypadków.

Kowalikowa, gdy została dyrektorem wprowadziła szereg zmian. Widać te wpłynęły na niektórych pracowników- zwolenników starego porządku, w taki sposób, że zaczęli doskonalić się w sztuce epistolografii, płodząc masę bezsensownych anonimowych donosów. Warto wspomnieć, że swego czasu do DPS „powojować” wpadał przemądrzały ginekolog- Janeczek. Czy tym sposobem urosła mu szarża i przybyło belek na pagonach, tego nie wiadomo, ale w DPS się udzielał? I właśnie jeden z takich anonimów trafił do „niecierpliwych rączek” Szpaka, za pośrednictwem poczty. Janusz na sesji nie omieszkał się tym pochwalić, a nawet zwrócić uwagę, że na kopercie jest znaczek!

Szpak w buciorach w cudzej pościeli

Takiej okazji przepuścić nie mógł i go przeczytał, a w nim zostało napisane, że w DPS na ulicy Kwiatowej w Krasnymstawie dochodzi do… Tu mam pewien problem natury etycznej. Otóż Szpak bezmyślnie przeczytał od deski do deski anonim zawierający niezweryfikowane plotki o ciężkim kalibrze, godzące w dobra osób trzecich. W związku z tym nie mam ochoty tego cytować i traktować Szpaka jako wtórne źródło. Być może zrobi to niezawodny redaktor z „Nowego Tygodnia”, który ostatnio ochoczo rozpisywał się o częściach garderoby, bądź ich braku właśnie w DPS opierając się na rewelacjach z anonimów.

Otóż treść anonimu zawiera kategoryczne stwierdzenie, a nie podejrzenie, że w DPS dochodzi od wielu lat między konkretnym opiekunem a wymienionym z imienia pensjonariuszem do sytuacji, w których opiekun dopuszcza się wobec pensjonariusza czynu zabronionego, i zagrożonego karą na podstawie Kodeksu Karnego. Specyfikację czynu przemilczę. Mimo że w anonimie nie pada imię i nazwisko pracownika, to autor ustami czytającego Szpaka podał taką właściwość pracownika, po której można go zidentyfikować. Na pewno w DPS wiedzą kto to jest.

W tej placówce istnieje system identyfikacji, który pozwala zastąpić nazwiska. Polega na nadaniu konkretnej osobie konkretnego symbolu, który jest do niej przypisany na stałe. Tak więc mimo braku personaliów, można ustalić kto zacz. Skoro ja już wiem, to jaki problem dla tych, którzy tam pracują? To nie koniec parad Szpaka, bo ostatnie zdanie anonimu stwierdza bez wątpliwości to, że dyrektor Kowalik o wszystkim wiedziała i nie reagowała.

Na to, co przeczytał oczywiście nie miała żadnych dowodów. Bawił się Janusz przy tym szampańsko i rozpierała go radość. Dla jego umysłowości był to sukces, i to nie byle jaki, a, że pracownikowi i pensjonariuszowi wywrócił życie prywatne do góry nogami to już jest mało istotne. Ofiary, choćby niewinne muszą być, gdy on walczy w jakże słusznej sprawie odzyskania należnej mu politycznej schedy.

Suchorab i Kowalikowa rujnują Szpakowi „widowisko”

W zachowaniu Szpaka dało się zauważyć grę na „widowisko” i wiele na to wskazuje, że on to zrobił umyślnie. Kiedy odczytał anonim to zażądał odpowiedzi na niego na piśmie. A to znaczy, że nie chciał na sesji głośnej polemiki z faktami, które udostępnił zgromadzonym i widzom. Miało to być widowisko jednego aktora i jednej roli. On miał dać sobie upust i tyle, a gazety miały napisać jak bezlitośnie wypunktował Zarząd Powiatu. Liczył na to, że nikt się nie odważy. Poza tym, od jakiegoś czasu sesje odbywały się bez dyrektorów podległych jednostek. Dlatego mógł tak kalkulować. Bywało tak, że młócono Muzeum, DPS, a ich szefowie nie byli zapraszani. To „nie zapraszanie” to już niedopatrzenie fajtłapowatego Zarządu Powiatu, bo w tej sytuacji nawet Covid nie jest usprawiedliwieniem, gdy są łącza internetowe.

W tym wypadku członek zarządu Piotr Suchorab poprosił obecną tym razem na sali obrad dyrektor DPS panią Kowalik, by się odniosła do rewelacji Szpaka. Ponadto zauważył, że anonim nie tylko ten, ale i inne biją w ludzi rzetelnych. On coś wie na ten temat, bo jak stwierdził pracuje już 30 lat i często bywa w DPS. Dodał ponadto, że Szpak otrzyma odpowiedź pisemną i tylko on ją będzie znał, a sytuacja wymaga by odpowiedź była publiczna. Tym stwierdzeniem Suchorab rozbił, ale i rozgryzł taktykę Szpaka i wywołał do odpowiedzi dyrektorkę DPS, która na tej sesji była obecna, gdyż chciała odpowiedzieć na „zaczepki” Szpaka z poprzedniej sesji.

Kowalikowa, gdy dostała głos stwierdziła, że skoro tak się sprawy mają to ona składa zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Zapytała Szpaka czemu nie pojawił się na kontroli z Komisją Zdrowia w DPS, a jest jej członkiem? Bo jak zauważyła z kontrolą pojechał do DPS w Bończy i Surhowie. Dlaczego w związku z tym wypowiada się o rzeczach, o, których nie ma pojęcia. Dociekała czemuż to anonimy o takich treściach trafiają na ręce Szpaka, a nie do niej lub do Komisji Etyki czy branżowych związków zawodowych, które są w DPS. Szpak słuchał, ale go to irytowało, bo widać nie tak miało być.

A furii prawie dostał, gdy Kowalikowa przypomniała mu jak pisano o sytuacji w DPS za czasów gdy on był starostą. Dla niego to już było za wiele i zaczął Kowalikowej zarzucać, że go w gazetach oczernia i opluwa i żeby mu nie mówiła co ma robić. Nawiązywał chyba do jej wypowiedzi do ostatniego numeru „Nowego Tygodnia” i artykułu „Wódka się leje…”. A tam nie było niczego co można określić opluwaniem i oczernianiem. Sam tytuł był cytatem z jego wypowiedzi, a dyrektorka jedynie wspomniała o praktykach w DPS za jego czasów na podstawie publikacje prasowe. To go tak widać rozsierdziło. W tym miejscu jeszcze dodał Janusz, że on był starostą tyle lat i o DPS tak nie pisali. Kowalikowa i na te ostatnie rewelacje miała odpowiedź, i podsunęła mu pod nos skany artykułów z prasy o DPS za jego rządów. Szpak tę potyczkę przegrał, bo oprócz emocjonalnych zwrotów i powoływania się na chwalebną przeszłość nic nie powiedział. Jego widać ta utrata władzy i znaczenia boli gorzej niż nam się zdaje, i do tego stopnia, że momentami prawie mówi o tym wprost…

ORMO wylazło.

Czytanie anonimu i pyskówki z Kowalikową były widowiskiem na poziomie szarpaniny za remizą w pokrzywach i demonstracja piramidalnej głupoty kosztem osób postronnych- niczym poza tym. Tam nie było ni krzty ochrony interesu publicznego, bo gdyby się nim Szpak kierował to złożyłby zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Krasnymstawie celem wyjaśnienia sytuacji, skoro podjął takie informacje na podstawie anonimu. On tego jednak nie zrobił, bo gdyby to uczynił nie mógłby dokonać medialnej zadymy na transmitowanej sesji. Samo wykonanie było takie na miarę adepta ORMO. Nawet osoby przychylne Szpakowi nie są w stanie tego obronić, bo się zwyczajnie nie da. W tym wypadku pociechą aczkolwiek marną ale w pewnym sensie tłumaczącą prymitywne zachowanie Szpaka jest fakt przynależności przez 12 lat do wspomnianego już ORMO. Trzeba pamiętać, że ono było tylko rezerwą Milicji Obywatelskiej i jak widać nie szedł tam materiał, który można zaliczyć do orłów. Czasami tacy z rezerw awansowali i tak jak nasz Janusz zostawali starostami, ale chyba tylko po to, żeby czytać publicznie anonimy, gdy już nimi być przestaną.

Mogę jako skromniutki zjadacz chleba…

O całej zaistniałej sytuacji wypowiedzieć się niemalże jak absolwent prawa bez dyplomu i radcowskiej aplikacji. Jako że często chadzam po niezawisłych sądach w różnych rolach. To w wyniku takich „spacerów” posiadłem pewną wiedzę z tego zakresu. Swego czasu opublikowałem list, w którym zawarte były treści niepotwierdzone. Mimo że nie były to kategoryczne stwierdzenia, to Temida ustami przeuroczej i filigranowej sędzi oznajmiła mi, że musi mnie ukarać. W moim czynie nie był żadnej próby robienia polityki i nigdy tego nie wykorzystywałem w tym celu. Jeśli ktoś wykorzystywał, to strona przeciwna, albowiem było to doskonałe narzędzie do walki z całą moją działalnością. Ba! W moim działaniu był nawet interes publiczny, tyle że ja nie potrafiłem go zaakcentować na tyle dobitnie by przekonać niezawisły sąd. Być może brak pomocy prawnika zemścił się w tej sytuacja, a ten, co się akurat powinien poczuwać wycofała się na z góry upatrzone pozycje, bo akurat skończył mu się abonament cywilnej odwagi. W mojej historii istotne jest uzasadnienie sądu. Otóż wynikło z niego, że list mogłem napisać i sąd to rozumie, ale nie powinienem go publikować ze względu na niektóre treści. W sumie trudno zarzucić takiemu wywodowi brak logiki. Dlatego to, co zrobił Szpak było w pewnym sensie kalką tamtej sytuacji sprzed lat, do tego perfidną. Bo widać z daleka, że to plota. Dodatkowo obciąża go fakt, że jest osobą publiczną, którą obowiązują surowsze zasady niż zwykłych Kowalskich. No i przecież Janusz moją historię zna! Jest jej częścią, a nawet bohaterem i na podstawie listu, o którym wspomniałem, Szpaka i Proskurę przepraszałem w prasie. Czyżby w amoku wojny politycznej nie pomyślał o tym, on, który wszystkich poucza i strofuje?

Pozwy powinny się sypać

Treść anonimu, póki niezweryfikowana- jest pomówieniem, plotką, ale to ja tak uważam, i wszystko na to wskazuje-łącznie z wyjaśnieniami dyrektor Kowalik. Ważne jest i to, że w orzecznictwie sądów są wyroki skazujące nawet w sprawach, gdy nie podaje się nazwisk i imion, a jedynie cechy, po których można osobę zidentyfikować. W tym wypadku właśnie tak było.

A co sobie pomyślą inni, którzy prawo znają piąte przez dziesiąte? Dojdą do wniosku, że skoro przeczytał to Szpak to tak musiało być i do tego-a jest to kluczowe zrobił to były starosta-osoba publiczna, a on się nie może mylić. Siła rażenia Szpaczej głupoty jest wielka, bo do tego została dokonana środkiem masowego przekazu, jaką jest transmisja i rezonans prasy. Póki nie są wyjaśnione opisane w anonimie zdarzenia nie należał o tym mówić publicznie jeszcze w taki sposób. Taki wniosek z tego wypływa. Doszło w ten sposób do złamania prawa, a wszystko kwalifikuje się pod paragraf 212 Kodeksu Karnego. Oprócz tego dochodzi ewidentne naruszenie dóbr osobistych na zasadach Kodeksu Cywilnego.

Januszek jako były ormowiec stosuje etykę sytuacyjną, tak na rympał i bezczelnie. Wcześniej, gdy na sesji rozważano, do jakiej komisji oddać sprawę mandatu radnego Domańskiego- bo ten nie wiadomo gdzie mieszka, a prasa o tym się rozpisywała. Szpak zaczął wrzeszczeć, że to wstyd zajmować się takimi sprawami i co to za jakieś podsłuchy i w ogóle wstyd dla powiatu! Bo trzeba wspomnieć na marginesie, że Domański wystąpił z PiS i Szpakowi bardzo to odpowiada. Peeselowcy nawet mu tego postępku gratulowali i stąd „perskie oczko” w kierunku zielarza z nie wiadomo skąd. Ale za kilkanaście minut Szpak jak gdyby nigdy nic, sam wyciągnął anonim i go przeczytał. To właśnie ta wspomniana typowa ormowska etyka sytuacyjna, która zastąpiła tą chrześcijańską. Ot… Anonim na Domańskiego jest zły, bo on jest „wrogiem” mojego wroga, a „mój” anonim jest dobry, bo akurat mam w tym interes- i tak to wygląda… No i skoro człowiek rodzi się z mózgiem, a rozumu nabywa tak jak Szpak to pokazał, to ja mam ochotę wyrazić prośbę: Panie Boże zatrzymaj Świat, bo ja wysiadam…

źródło: www.dziennik-siennicy.pl/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top