Jak nieudacznicy z PSL pogrążyli grupy. Burza w Lubelskiem

Grupy producenckie z województwa lubelskiego będą musiały zwrócić 200 mln zł. Wszystko przez władze Urzędu Marszałkowskiego z Krzysztofem Hetmanem i Sławomirem Sosnowskim na czele, którzy doprowadzili do tego, że w latach 2012–2013 wydano wadliwe prawnie decyzje dla 14 grup producenckich. PiS chce dymisji marszałka województwa.

W czwartek marszałek województwa lubelskiego Sławomir Sosnowski wraz z podległymi sobie pracownikami postanowił przerwać konferencję prasową ministra rozwoju Jerzego Kwiecińskiego. Politykom PSL nie w smak było słuchanie o zaniedbaniach, których się dopuścili, a które spowodowały, że zagrożone jest wydatkowanie 79,6 mln euro.

– Zapewniam, że województwo lubelskie nie odda choćby jednego euro z Regionalnego Programu Operacyjnego, który został nam przyznany – mówił w czwartek marszałek Sosnowski.

Jak skutecznie wydają pieniądze UE władze województwa lubelskiego, niedługo mogą się przekonać rolnicy zrzeszeni w grupach producenckich. Jak podało wczoraj Radio Lublin, członkowie właśnie tych grup będą musieli oddać 200 mln zł, które dostali ze środków UE.

„Kontrolerzy z ARiMR dopatrzyli się, że zastępca dyrektora Departamentu Rolnictwa i Środowiska Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie nie posiadał upoważnień do wydawania w latach 2012–2013 decyzji skutkujących zarejestrowaniem grup” – czytamy w artykule.

Okazuje się, że Urzędzie Marszałkowskim panował chaos i nikt nad niczym nie panował. Dotacje przyznawano „swoim” metodą „na oko”, a do podpisywania dokumentów wystawiono urzędniczkę niższego szczebla. O tym, jaki był bałagan, może świadczyć to, że jedną z decyzji urząd wydał podwójnie. Są więc dwa niemal identyczne pisma; jedno podpisane przez marszałka, a drugie przez dyrektor.

W wielu tych grupach dochodziło później do licznych nieprawidłowości i do przypadków wyłudzania pieniędzy UE. Obecny marszałek województwa lubelskiego Sławomir Sosnowski słynie zresztą z kreatywnego traktowania prawa. W 2011 r. nad Sosnowskim zebrały się ciemne chmury, bo okazało się, że naruszył ustawę o zasadach prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne, jednocześnie pełniąc funkcję wicemarszałka oraz zasiadając w komisji rewizyjnej spółdzielni Eko-Tucz w Radzyniu Podlaskim. CBA zawnioskował wtedy, by Sosnowskiego odwołano ze stanowiska. PSL zastosowało się do wniosku i odwołało wicemarszałka, ale po pięciu minutach powołano go po raz kolejny. Sytuacja się powtórzyła dwa lata później, gdy wyszło na jaw, że marszałek zasiadał jednocześnie w radzie nadzorczej Funduszu Pożyczkowego Powiatu Radzyńskiego „KARBONA” Spółdzielnia w Radzyniu Podlaskim. Tym razem CBA odpuściło, gdy przedstawił on dokumenty na to, że został zwolniony, zanim został członkiem zarządu województwa. Obecnie Sosnowski koncentruje się na tym, aby wszystkie zarzuty kierować wobec Prawa i Sprawiedliwości. Za to, że grupy producenckie mają kłopoty, konsekwentnie obwinia obecną ekipę rządzącą.

– Województwo lubelskie jest idealnym przykładem utrwalania władzy ludowej za pieniądze unijne. PSL robi to konsekwentnie i bezwzględnie. To, że dziś wszyscy samorządowcy w terenie muszą być z PSL albo jakoś się z PSL ułożyć, jest traktowane jako oczywistość. Ten system jest oliwiony pieniędzmi unijnymi – mówi nam Artur Soboń, wiceminister inwestycji i rozwoju.

W sposób jednoznaczny ocenia on również popisy PSL-owców podczas konferencji prasowej.

– To był szczyt arogancji, że podczas konferencji prasowej ministra rozwoju wyprowadza się urzędników zajmujących się środkami unijnymi, by zakrzyczeć argumenty. Marszałek pokazał, że traktuje urzędników jak własne wojsko kwarciane – mówi nam Soboń.

W niedzielę na Lubelszczyźnie pojawi się premier Mateusz Morawiecki. W Wąwolnicy organizowane są uroczystości pod hasłem „Wdzięczni polskiej wsi”.

źródło: niezalezna.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top