Życie składa się z gestów

Polski Ład” ma nadejść, a „Proskurowy Ład” hula w najlepsze od ponad 30 lat. Dziś o kolejnej jego odsłonie i związanych z tym „urzędniczych wykwitach” miłościwie panującego wójta i jego sztabu. Dowiemy się co z petycją w sprawie śmieci i poznamy historię topoli z Rudki, do której wycięcia Turzyniecki był „za krótki” Wsio na wesoło, no to co? Jedziemy !?

W 1995 Emir Kusturica serbski reżyser nakręcił komedio-dramat „ Underground” Jeden z głównych bohaterów – Marko, po zajęciu w 1941 roku Jugosławii przez Hitlera w piwnicy umieszcza grupę uchodźców. Piwnica staje się dla nich światem w którym żyją z dala od okupanta. Przekonuje ich by dla niego produkowali broń i inne chodliwe dobra. Marko handluje nimi na czarnym rynku, wojna się jednak kończy ale tylko dla niego. Cwany  „przedsiębiorca” wmawia uchodźcom, że ciągle trwa. Ci przekonani jego słowami, koczują tam jeszcze dwadzieścia lat, produkując co im Marko każe, a on dzięki temu się bogaci…

W Siennicy sytuacja jest podobna, z tą różnicą że wójt wszystkich chce dopiero zapędzić i zamknąć w „piwnicy” by robili tak jak jemu wygodnie. W tym wypadku, żeby nie chcieli od niego i jego sztabu nic, żeby mu dali pensję i święty spokój, a ekwiwalenty za urlop weźmie sobie już sam, bo wie jak. Część nawet już w tej mentalnej piwnicy siedzi i to nawet dobrowolnie, ale 30 % z lekkim okładem nijak nie chce tam wleźć… Tymczasem Leszek „prawodawca” nawet tworzy przepisy, ale tylko po to żeby ich samemu nie przestrzegać. Wyłuszczyła to pięknie Alicja Pacyk w kolejnym liście do „rzekomego profesora” Trzebiatowskiego w hucpie z przyznawaniem zaszczytnego tytułu „Honorowy Obywatel Gminy” i nadania sali obrad „sali plenarnej” jego nazwiska. Ostatnio wójt jak i jego „sztab” znów błysnęli swoją kreatywną złośliwością i wybiórczą znajomością prawa na poziomie Technikum z Lubyczy Królewskiej. Tym razem była to ustawa o petycjach…

Lew z Rońska

A było tak, że Andrzej Korkosz zadzwonił w piątek 27 sierpnia do UG w sprawie petycji dotyczącej obniżenia ceny za odpady. Chciał dopytać co z nią dalej, bo dobiegały ustawowe 3 miesiące przewidziane na jej rozpatrzenie. Obrady Komisji Skarg i Petycji zakończyły się w sumie niczym, a petycję skierowano pod obrady rady i co ważne nikt  nie wie co dalej. Telefon odebrał jaśnie oświecony sekretarz Turzyniecki. Niestety z tonu głosu „Lwa z Rońska” Korkosz wywnioskował, że ten zadowolony nie był, ale lwim zwyczajem nie zaryczał. Wyglądało to tak z ich perspektywy, jakby im znów radny roboty narobił i zburzył urzędniczy spokój, a ten jest przez nich pożądany, jak duży spadek w postaci kamienicy w Śródmieściu Warszawy po bezdzietnej ciotce. Poza tym był piątek i godzina 14.53 !? Długo Andrzej czekać nie musiał na reakcję „Pałacu Namiestnikowskiego”, i lew zaryczał z opóźnieniem, we wtorek, bo w tym dniu Andrzej otrzymał pismo, które prezentujemy na fotografii poniżej…

Dziecinada „Pałacu Namiestnikowskiego”

Pismo jest typowym wytworem urzędniczym i wpisuje się w grę na czas w sprawie ceny za odpady, ale taką przyjęli taktykę i co im zrobisz? Najistotniejsze jest tu ostatnie zdanie w które wlano dobre wiadro, żółci, złości i przy okazji bezbrzeżnej głupoty, a które brzmi: Proszę poinformować o treści pisma mieszkańców w imieniu których Pan występował(!?) Jak to rozumieć i co to znaczy? Ano nic mądrego to nie znaczy i jest to li tylko nic innego, jak popis piramidalnej głupoty, i urzędniczej złośliwości rodem z przedszkola. Nie dość, że wymyślono coś tak głupiego, to jeszcze przelano na papier i podpisał się pod tym wójt, przystawiając swoją pieczęć. Widać musieli tym „wykwitem” odegrać się z bezsilnej złości na radnym za zbieranie podpisów. Ale przy okazji nadepnęli na przysłowiowe grabie, a te dały im w czerepy aż zadzwoniło jak na kościelnej dzwonnicy. Dostarczył sztab na czele z Leszkiem na swoją szkodę, dowody świadczące o braku wyobraźni i znajomości prawa, a trzeba pamiętać, że Lecho na gminnym stolcu zasiada już 31 rok!?Tymczasem przepisy mówią wyraźnie:

Art. 8.

  1. Na stronie internetowej podmiotu rozpatrującego petycję lub urzędu go obsługującego niezwłocznie zamieszcza się informację zawierającą odwzorowanie cyfrowe (skan) petycji, datę jej złożenia oraz – w przypadku wyrażenia zgody, o której mowa w art. 4 ust. 3 – imię i nazwisko albo nazwę podmiotu wnoszącego petycję lub podmiotu, w interesie którego petycja jest składana.

  2. Informacja, o której mowa w ust. 1, jest niezwłocznie aktualizowana o dane dotyczące przebiegu postępowania, w szczególności dotyczące zasięganych opinii, przewidywanego terminu oraz sposobu załatwienia petycji.

Wynika z tego, że obowiązkiem podmiotu rozpatrującego w tym wypadku UG jest informowanie na swojej stronie internetowej, czyli w formie elektronicznej o tym co dzieje się aktualnie w sprawie każdej petycji. Niby proste i klarowne ale nasze lwy samorządu musiały się głupawo odegrać. Nawet w zakładce Biuletynu Informacji Publicznej umieścili treść petycji, ale jakie jej dalsze losy to już nie !? A właśnie Korkosz dzwonił po to by dopytać: co dalej? Można wysnuć wniosek, że gdyby nie zadzwonił to wcale by się nie fatygowali. No i nie wiadomo jak Korkosz miał poinformować 501 osób podpisanych pod petycją!? Zabolało ich to zbieranie podpisów i to straszliwie, widać w szoku pourazowym są do dziś dnia. Wszak całą sesję praktycznie poświęcili rozdzieraniu szat nad podpisami, biadoląc jak przekupa nad skopkiem rozlanej śmietany. Tymczasem zdrowy rozsądek podpowiadał, by wszystko zgodnie z procedurą umieścić na swojej stronie internetowej na której miejsca w bród, i nie drażnić i nie pajacować. Skoro można informować o bezdomnych psach i przesympatycznej suczce która poszukuje właściciela lub domu, to co stoi na przeszkodzie, by poinformować mieszkańców o losach petycji tym bardziej, że prawo tak nakazuje !? Ale widać pies na większą uwagę zasługuje albo gmina w tej kwestii schodzi na psy !?

Nic śmiesznego!?

Ale żeby było bardziej malowniczo i wesoło, to nawet można próbować bronić naszych łebskich urzędników albowiem jest w ustawie o petycjach taki zapis który mówi:.

Art. 13.1.Podmiot rozpatrujący petycję zawiadamia podmiot wnoszący petycję o sposobie jej załatwienia wraz z uzasadnieniem w formie pisemnej albo za pomocą środków komunikacji elektronicznej. 2.Sposób załatwienia petycji nie może być przedmiotem skargi.

Może mamy do czynienia z sytuacją jak z filmu „Nic Śmiesznego” gdzie asystent wlókł reżysera kilkaset kilometrów, by pokazać mu las o którym wyczytał w scenariuszu. Dopiero na miejscu okazało się, że zakończenie zdania jest na drugiej stronie i w efekcie czego nie chodzi o las tylko o cmentarz, który w tekście określono „lasem krzyży”! Nasze orły widać zaślepione złością na Korkosza pominęła punkt 8, a 13 bardzo przypadł im do gustu ze względu na zawartość. Tylko że w przekroju całego zdarzenia trzynastka okazała się pechowa… Tak czy siak ostatniego zdania i wykwitu żółci ze złośliwością obronić nie sposób.

Wiele się da, jak się chce!?

To teraz słów kilka o topoli z Rudki, która uschła bo widać nic lepszego do roboty nie miała ale pokazała jak w soczewce czego urzędnikom brak i co u nich kuleje… W dniu 02 sierpnia 2021 złożył Korkosz pismo do wójta w sprawie usunięcia drzewa w Rudce, tuż obok zabytkowej kapliczki . Prosili go o to starsi i schorowani właściciele posesji przy której uschnięte drzewo stoi, bo konary zaczynały się łamać i spadać na drogę. Po drugiej stronie drogi biegnie linia energetyczna, co też stwarza dodatkowe zagrożenie. Wójt oczywiście przyjął pismo i powiedział, że się tym zajmie. 4 sierpnia 2021 odebrał Korkosz telefon od sekretarza gminy, który pochwalił się, że sprawdzili na mapkach i drzewo rośnie na prywatnym gruncie, i gmina nie będzie ponosić kosztów usunięcia. Pilarz z którym rozmawiali poinformował, że koszt usunięcia to około 1000zł. W takich okolicznościach sekretarz zobowiązał się, że pojedzie do tych państwa aby im to wszystko wyjaśnić, bo jak nie pojechać, skoro ta informacja dla UG błogosławieństwem!? Ale tak się złożyło nieszczęśliwie dla naszych urzędników, że składając pismo zasugerował Korkosz wójtowi, że Zarząd Dróg Powiatowych posiada samochód ze zwyżką i czy by się nie dogadać z dyrektorem Klusem, może by pomogli? Ale widać wójt zapomniał albo chciał zapomnieć, w piśmie tego Korkosz nie podniósł, a Proskura widać doszedł do wniosku, że co nie wpisane w rejestr ważne nie jest i co się będzie wychylał. Ale że Korkosz zawzięty to po telefonie od sekretarza zadzwonił do dyrektora Marka Klusa z ZDP z prośbą o pomoc, coś widać przeczuwał. Klus nie odmówił tylko powiedział, że muszą przyjechać i zobaczyć w czym rzecz. Za jakiś czas Korkosz nadział się na Turzynieckiego- akurat jak ten był u starszych państwa, by im wytłumaczyć, że jeśli się godzą to muszą pokryć koszty wycinki, a sugestię Korkosza o Klusie jak widać zbyto milczeniem. Dlaczego? Jak to radny zobaczył i usłyszał to skrzętnie z takiej okazji skorzystał i powiada już teraz bezpośrednio do Turzynieckiego, że Zarząd Dróg Powiatowych ma samochód ze zwyżką ! Sekretarz tak ponaglony i zagnany w kozi róg zadzwonił do dyrektora i ten powiedział, że pomoże i postara się usunąć drzewo…

Finał był taki, że drzewo zostało wycięte w ciągu 48 godzin i bez kosztów. Ot zwykła ludzka przysługa, w końcu o to chodzi.

 

Sytuacja identyczna jak ta z Rudki miała miejsce w roku ubiegłym w Siennicy Królewskiej Dużej, w okręgu Banacha… żeby nie było!? Przy posesji jednego z mieszkańców, przy drodze gminnej rosła też pokaźnych rozmiarów topola, która z czasem uschła. Ta miała znacznie mniej szczęścia i tańców związanych z jej wycinką było co niemiara. Mieszkańcy zgłaszali ten fakt do gminy ale reakcji ciężko było się doczekać. Dopiero po interwencji Korkosza coś drgnęło, ale i tak pielgrzymek z UG było tyle, że prawie do gołej ziemi ścieżkę wydeptali, a cmokali i kręcili głowami przy tym, jakby to była wycinka w rezerwacie 500 letniego dęba-pomnika przyrody. Gdyby tam przepływała rzeka to pewnie bobry szybciej by się z topolą uwinęły… Jak widać w przytoczonych scenkach rodzajowych naszych urzędników trzeba poszturchiwać i pokazywać prawie palcem, a i tak gotowi zrobić po swojemu.

Tymczasem życie składa się z gestów, takich jak szeroko pojęte zachowania ujęte dość lakonicznie i esencjonalnie w Bibli mówiące o tym by głodnych nakarmić, łaknących napoić, a starszym pomóc…chciałoby się dodać. Gesty porządkują życie i sprawiają, że ono staje się znośniejsze i to wypływa z naszej religii i kultury łacińskiej. W Bizancjum było inaczej i być może ta kultura bliższa naszym urzędowym bojarom, ale to tak na marginesie. Tym bardziej w gminach, które są najmniejszymi jednostkami samorządu terytorialnego, przez to są najbliżej ludzi i ich spraw i na miły Bóg nie są tylko od ściągania podatków i innych opłat. Ale ostatnimi czasy ta odległość uległa znacznemu wydłużeniu i urzędy stał się miejscem pobytu przez 8 godzin od 7.30 do 15.30 i tak 5 dni w tygodniu. Co nie koniecznie musi znaczyć, że wszyscy tam sumiennie pracują. W razie jakiś problemów szuka się dość często energicznie jak czegoś nie zrobić, jak pójść po najmniejszej linii oporu, jak się wyłgać, a przecież na takie działania zużywa się tyle samo energii. Żeby się wykręcić też się trzeba nagłowić !? A w naszym wypadku, jeśli gdzieś w tle pojawi się nazwisko radnego z Rudki to jak widać z przytoczonych przykładów „Pałac Namiestnikowski” dostaje torsji i spazm i to zaczyna sprowadzać się do poziomu instynktu, a tam już nie ma miejsca na gesty. I to by było na tyle…

źródło: www.dziennik-siennicy.pl/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top