Jarosław Gowin, który udzielił wywiadu tygodnikowi „Sieci”, uważa, że na uczelniach nie ma fali szykan wobec naukowców prezentujących poglądy prawicowe. Jego zdaniem, sprawa zawieszenia prof. Nalaskowskiego ma charakter incydentalny, a podobnych jest ledwie kilka w całym kraju.
– W Polsce, i niemal na całym Zachodzie środowiska akademickie w większości mają poglądy lewicowo-liberalne. W jaki sposób chce pan z tym walczyć? Administracyjnie? Chce pan odsuwać ludzi o poglądach lewicowo-liberalnych od pracy na uczelniach? Wiem oczywiście, że nie. Polska prawica ma głęboko zakorzeniony gen wolności. Prostych rozwiązań nie ma. Moim zdaniem należy wejść ze środowiskami opiniotwórczymi w dialog i spróbować przekonać choć część do naszych propozycji. Byłem, jestem i będę natomiast kategorycznie przeciwny jakiemukolwiek ograniczaniu autonomii uczelni. To jeden z fundamentów cywilizacji Zachodu – mówi w rozmowie z Jackiem Karnowskim Gowin.
– Ile przez ostatnie cztery lata było przypadków podobnych do sytuacji prof. Nalaskowskiego? Dosłownie kilka. Gdzieś odwołano wykład wybitnej uczonej, która broni życia, gdzieś jakieś spotkanie z prawicowym politykiem organizowane przez studentów. Powinniśmy strzec się generalizacji w rodzaju frazy o „lewicowych uniwersytetach”. W większości przypadków one są po prostu pluralistyczne, choć często z liczebną przewagą osób o poglądach lewicowo-liberalnych — mówi Gowin, po czym pada wypowiedź, która wręcz wprawia w osłupienie:
– Położę się jednak Rejtanem, jeżeli ktoś będzie próbował ograniczać wolność słowa zwolennikom ideologii gender. Jeżeli są tacy na uczelniach, mają prawo podejmować projekty badawcze, prowadzić zajęcia w tym zakresie. Ale jednocześnie moim obowiązkiem jest stworzenie takich rozwiązań, które zagwarantują pełny pluralizm poglądów i pełną wolność słowa – stwierdza polityk, który zdaje się być kompletnie oderwany od rzeczywistości.
źródło: www.magnapolonia.org