Komuna dalej podnosi łeb

Popularność zyskuje przemówienie płk. Adama Mazguły, który nazwał stan wojenny „kulturalnym wydarzeniem”, w którym ścieżki zdrowia zdarzały się sporadycznie i nikt nie był „szczególnie prześladowany”. Dostrzega Pan „tę czułość” po stronie Ludowego Wojska Polskiego i milicji?

– Mamy do czynienia z sytuacją, w której zwolennicy reżimu peerelowskiego, jego spadkobiercy i beneficjenci bardzo wysoko podnoszą głowy. To wynik ogromnego grzechu zaniechania – braku dekomunizacji. Gdyby stało się to w pierwszym okresie po 1989 r., gdyby rozliczono zbrodnie i grabieże dokonane w poprzednim okresie, dziś takich wystąpień by nie było. Stan wojenny był nieszczęściem i tragedią dla bardzo wielu Polaków. To nie tylko ofiary śmiertelne, ale odbieranie zdrowia, mienia, godności. Dotkliwe represje, usuwanie z pracy, pozbawianie łączności (nieczynne telefony), ograniczanie możliwości poruszania się (przepustki!) itp. Kulturalnym wydarzeniem jest np. koncert, spektakl teatralny, widowisko… Jak można nazwać sytuację, w której milicja, wojsko i Służba Bezpieczeństwa morduje, bije, doprowadza do kalectwa? Kim trzeba być, żeby używać takich porównań? Autor tego określenia, płk Mazguła, to niewątpliwie miłośnik Peerelu. Swą błyskotliwą karierę zaczynał jako oficer w ówczesnym ludowym wojsku (co robił w stanie wojennym?), którego celem była inwazja na kraje Europy Zachodniej, był członkiem partii komunistycznej od 1977 r. (czyli kilkanaście lat…), teraz zaktywizował się po stronie opozycji politycznej, której zamiarem jest odzyskanie władzy, „żeby było tak jak było”.
Z jego strony mamy dwuznaczne apele, wzywające do czekania na… wojskowy zamach stanu. Kto miałby tego dokonać? Przecież nie obecne kierownictwo MON z ministrem Antonim Macierewiczem! Myślę, że płk Mazguła działa na granicy prawa. Jeśli takie postawy nie będą publicznie i jednoznacznie piętnowane, to doprowadzi do coraz szerszej aktywizacji osobników resortów siłowych PRL. Zresztą już mamy do czynienia z demonstracjami ubeków – których pozostawiono po 1989 roku w całkowitym spokoju…

Teraz będziemy obserwować próby forsowania zbawiennego wpływu stanu wojennego na losy Polski?

– Niestety, w sprawie stanu wojennego, czy w ogóle panowania tzw. Polski Ludowej (1944-1989), mamy do czynienia z podzieloną opinią publiczną. Jeśli nie potrafiliśmy, nie chcieliśmy osądzić i ocenić jednoznacznie tamtej epoki, jeśli komunistyczni generałowie trafiają po śmierci na warszawskie Powązki, które były niegdyś Nekropolią Narodową, to sami sobie jesteśmy winni.
Kto dziś pamięta, że w obronie tamtego systemu występował m.in. następca Wojciecha Jaruzelskiego na urzędzie prezydenta, czyli Lech Wałęsa? To przecież on w 1992 roku (gdy pamięć o poprzedniej epoce była bardzo świeża!) zablokował ustawę dezubekizacyjną. To on oficjalnie głosił wspieranie „lewej nogi” w Polsce. Stan wojenny dla jednych był straszliwą tragedią, ale dla jego mocodawców i wykonawców był zbawienny, bo gwarantował im przedłużenie sprawowania władzy i zachowanie wszelkich przywilejów z tym związanych. Inaczej więc patrzy rodzina po zamordowanym górniku, inaczej zaś rodziny morderców…

Byłym esbekom nie podoba się pomysł rządu na obniżenie rent i emerytur. Protestowali w tej sprawie przed Sejmem. Obniżenie uposażeń ma sens?

– Obniżenie ich uposażeń zawsze ma sens, nawet z tak bardzo dużym opóźnieniem. Pamiętajmy, kim ubecy byli w Peerelu – to było „bijące serce partii”. Bijące dosłownie, nie w przenośni. Aparat przemocy był zawsze ostatnią deską ratunku dla komunistów. Bez nich trudno sobie wyobrazić, że partia komunistyczna mogłaby w Polsce bezkarnie sprawować władzę. I za to im sowicie płacono. Do dziś wszyscy się na to składamy, a oni przecież w PRL nigdy uczciwie nie pracowali, nie strzegli bowiem „ładu i porządku”, jak to określano, tylko strzegli krwawo ładu i porządku narzuconego przemocą społeczeństwu!

Nie wszyscy funkcjonariusze SB zajmowali się niszczeniem opozycji. Stosowanie odpowiedzialności zbiorowej znajduje swoje moralne usprawiedliwienie?

– Nie wszyscy, to prawda. Ale czy wszyscy naziści mordowali? Niektórzy pełnili funkcje techniczne, a jednak potępiamy wszystkich… Czy sprzątaczka w UB-SB, która „tylko” ścierała krew z podłogi, jest winna czy nie? Gdyby nie jej pełna poświęcenia praca, to ubek mógł się na tej krwi poślizgnąć i złamać sobie rękę lub nogę, była więc bardzo potrzebna. Czy funkcjonariusz, który „tylko” prowadził ewidencję zatrzymanych, aresztowanych itp., był pomocnikiem czy nie? Przez to, że UB-SB nie zostały rozliczone, mamy dziś takie postawy, że to „umęczeni” i „prześladowani” ubecy muszą wychodzić na ulice i demonstrować, bronić swego lichego (!) statusu materialnego. Warto dostrzegać, kto jest z nimi, kto ich broni, kto ich promuje i kto – co jest coraz bardziej widoczne – liczy na ich pomoc. Symbolem ich popleczników jest Lech Wałęsa, liderzy części opozycji (Grzegorz Schetyna, Ryszard Petru), różne postaci pokazywane jako rzekome „ikony”. A tak naprawdę król jest nagi. Może to i dobrze, że wreszcie dotychczasowe podziały schodzą na ten poziom, że więcej osób zobaczy, kto jest z kim. A pamiętajmy – kto z kim przestaje, takim się staje.

Komitet Obrony Demokracji wystosował odezwę, w której m.in. nawołuje wojsko i policję do wyjścia na ulicę i do wypowiedzenia posłuszeństwa rządowi i prezydentowi. Pod apelem podpisali się m.in. Lech Wałęsa, Władysław Frasyniuk, Ryszard Petru, Grzegorz Schetyna czy wspomniany już płk Adam Mazguła. Jak odbiera Pan to „zaproszenie”?

– To już nie jest Komitet Obrony Demokracji, bo jej nie trzeba bronić, nie jest zagrożona. Nikt ich nie bije, nie rozpędza ich demonstracji, nie zsyła „na dołek”, nie wyrzuca z pracy. To jest Komitet Obrony Dyktatury! Ci ludzie wzywają jawnie do zamachu stanu, a to jest przecież przestępstwo, to oni nie chcą uznać demokratycznej zmiany władzy. Ludzie, głosując, pokazali, że nie chcieli już tkwić w atmosferze zakłamania i powszechnego złodziejstwa, więc zamach stanu byłby powrotem do przeszłości wbrew oczywistej większości. Coraz więcej kryminalnych spraw wychodzi na jaw i to budzi ich przerażenie, że być może trzeba będzie za to odpowiedzieć.

źródło:Nasz Dziennik.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top