Dorota Kania UJAWNIA: Tak działały lokalne układy pod rządami PO-PSL!

Prywatna spółka działająca na terenie Ciężkowic w Małopolsce prowadzi interesy z miejscowym urzędem gminy. Lukratywne kontrakty trafiają do firmy, której udziałowcem jest córka burmistrza miasta. Kulisy tej bulwersującej sprawy ujawnia Dorota Kania w programie „Koniec systemu” na antenie Telewizji Republika, a całą sprawę opisuje szerzej w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”. Podczas gdy miejscowi radni mówią o nepotyzmie, burmistrz nie widzi w tej współpracy nic zdrożnego.

Ciężkowice – miasteczko położone w Małopolsce – to jedna z najpiękniejszych miejscowości tego województwa. Prawa miejskie uzyskały w 1348 r.; były miastem królewskim starostwa bieckiego w powiecie bieckim województwa krakowskiego. W latach 90. XIX wieku w sąsiedniej wsi – Kąśnej Dolnej – osiedlił się słynny polski wirtuoz, pianista i polityk Ignacy Jan Paderewski. Wniósł on w życie Ciężkowic wiele inicjatyw oraz spowodował ożywienie życia kulturalnego miasta. Od 1893 roku działało tu Towarzystwo Szkoły Ludowej, oddział Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, a w 1905 roku z inicjatywy proboszcza – księdza Jacka Michalika – została założona „Spółka Oszczędności i Pożyczek” – pierwowzór obecnego Banku Spółdzielczego. W okresie międzywojennym w wyniku reformy administracyjnej z 1934 r. Ciężkowice utraciły prawa miejskie, które zostały przywrócone dopiero w 1998 r.

„Burmistrz Ciężkowic Zbigniew Jurkiewicz (rocznik 1955) był związany z urzędem gminy jeszcze w czasach PRL-u. Pod koniec lat 80. został sekretarzem Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR; był także dyrektorem przedsiębiorstwa gospodarki komunalnej Kombud. Firma ta została sprywatyzowana, a jednym z jej udziałowców został Zbigniew Jurkiewicz. Burmistrzem Ciężkowic po raz pierwszy został w grudniu 2010 r. Wystartował z poparciem Polskiego Stronnictwa Ludowego jako lokalny przedsiębiorca, a także działacz Tarnowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, którego obecnie jest prezesem. Z ogólnodostępnych danych wynika, że jest on również wspólnikiem klubu sportowego „Ciężkowianka”; posiada udział w Gminnej Spółdzielni „SCH” w Ciężkowicach oraz w Krakowskim Banku Spółdzielczym oddział Ciężkowice. Z oświadczeń majątkowych dostępnych na stronie Urzędu Gminy w Ciężkowicach wynika, że od momentu objęcia funkcji burmistrza Zbigniew Jurkiewicz otrzymywał nagrody pieniężne z Tarnowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej oraz zwiększył swoje oszczędności.” – relacjonuje przebieg politycznej kariery burmistrza Ciężkowic Dorota Kania w swoim najnowszym artykule na łamach tygodnika „Gazeta Polska.

Goście programu „Koniec systemu” nie mają wątpliwości, że lokalne układy bardzo często przekraczają skalę powiatu, choć w ramach powiatowej lub gminnej polityki są często hermetycznie zamknięte i niekiedy trwają nawet… ponad 20 lat.

– Wszystkie media lokalne są skonsolidowane z wójtem, wszystkie spółki obsadzone rodzinami – wyliczał dziennikarz „Gazety Polskiej Codziennie” i „Gazety Polskiej” Jacek Liziniewicz.

Dorota Kania zwróciła uwagę, że to właśnie PSL „zajmuje niechlubne pierwsze miejsce jeżeli chodzi o lokalne afery, sitwy”.

– Niechlubna afera związana z posłem Burym. Tutaj się okazuje, że w Ciężkowicach też jest nie najlepiej. Burmistrz miał spółkę. Jak wygrał przekazał spółkę na córkę i ta spółka wygrywa przetargi. Okazuje się, że najwięcej przetargów wygrała właśnie w tej gminie, ponad 2 miliony. Czy jesteśmy skazani na taką rzeczywistość, czy jest szansa na to, że uwolnimy się od PSL-u? – zastanawia się prowadząca program „Koniec systemu”.

Odpowiedź na to znalazł publicysta „Gazety Polskiej”. Jego zdaniem wszystko zależy od wyborców.

– Rzeczywiście jest szansa, żebyśmy się uwolnili od PSL-u. Tutaj zależy wszystko od decyzji wyborców. To jest trochę tak, że ludzie tam na dole boją się występować przeciwko, bądź naruszać istniejący system. Ludzie się przyzwyczajają. Myślę o burmistrzu, czy wójcie,  tym czy innym – no nie jest najlepszy, ale w sumie jest nasz, a nie wiadomo czy ten nowy będzie lepszy. Warto jednak od czasu do czasu tego wójta zmienić. Tutaj mamy rażący przykład tego ”rodzina na swoim”. Kiedyś PSL miał taki program ,,Człowiek jest najważniejszy”, złośliwy dopisywali do tego ,,nasz”. Nie będzie lepiej, jeżeli się nie zmieni tej władzy. Nie ma co liczyć, że nawet po 10 podobnych materiałach pan burmistrz podejmie refleksje. Wybór jest prosty – mówił Jacek Liziniewicz.

Z kolei Marek Król zwrócił uwagę, że Jarosław Kaczyński już wcześniej ostrzegał przed różnego rodzaju patologiami w samorządach.

– Jarosław Kaczyński w Zielonej Górze powiedział coś takiego, że samorządy mają zdolność odbierania wolności.  Ja to prześledziłem opiekując się w dawnych czasach latach 90-tych lokalnymi wydawcami. Widziałem, jak się budują sitwy, jak lokalne media, łącznie z takimi miastami jak Poznań i „Głos Wielkopolski”. Tam jest łatwiej zaatakować rząd, czy ministra niż prezydenta Poznania, ponieważ oni żyją z tych spółek miejskich […] Jak „Wprost” się przeniosło do Warszawy to koledzy z Poznania, z Wrocławia przychodzili mówili ,,Napiszcie o tym. Wy napiszcie o tym w tygodniku centralnym, bo jak ja to napiszę u siebie to wylecę z pracy, albo w ogóle reklamodawcy powiązani z samorządem, z prezydentem… Stracimy wszystko – mówił Marek Król.

źródło: niezalezna.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top