Autor przed sądem, bo… nie zarejestrował bloga

To problem, który nadal nie został rozwiązany, choć okazji było po temu niemało. Problem ten polega mianowicie na tym, że zasady dotyczące blogów internetowych są regulowane przez prawo prasowe z czasów, gdy pomysł powszechnego dostępu do Internetu dopiero rodził się w umysłach wielkich tego świata, a konkretnie z roku 1984. Zgodnie z nim blog może być uznany za prasę, a to zaś wymaga jego rejestracji.

Blog to nowoczesna forma, która bliżej niż prasy ma raczej do pamiętnika. Rzecz w tym, że zgodnie z prawem prasowym, może on być traktowany jako prasa – wszak zawiera publicystkę i ma charakter informacyjny. I choć na co dzień nikt z przestarzałego prawa żadnych problemów nie robi, ta nieścisłość w prawie wciąż jest wykorzystywana wówczas, gdy autor bloga ma z kimś na pieńku.

Jak informuje Dziennik Internautów, wciąż nie brakuje pozwów – o kary za brak rejestracji obawiać muszą się przede wszystkim autorzy bloków krytykujących na przykład lokalne władze. Nie tak dawno temu głośno było o sprawie serwisu WikiDuszniki. Wyrok był uniewinniający, ale na kolejny pozew nie trzeba było długo czekać. Tym razem oskarżony jest twórca bloga Jawny Przedbórz (podobnie jak WikiDuszniki, opisujący sprawy lokalnej polityki).

Jawny Przedbórz to blog dość krytycznie nastawiony do lokalnych władz (choć zdecydowanie nie wulgarny). Serwis dostępny jest bez reklam, najpewniej więc nie generuje przychodów. Wpisy są nieregularne i nie istnieje żadna ścisła redakcja. Nie przeszkodziło to jednak (krytykowanemu) stowarzyszeniu lokalnemu w złożeniu skargi na brak rejestracji. Wyrok ma zostać ogłoszony 27 października.

Można się domyślać, że i tym razem wyrok będzie uniewinniający. Ale co z tego, skoro wątpliwe prawo pozostanie? Prawo to warto zmienić także ze względu na to, że sądy w Polsce już i tak są dzisiaj dość obłożone sprawami, by jeszcze zajmować się tego typu skargami. Prawo próbowano już znowelizować w 2014 roku, ale prace utknęły, miejmy nadzieję, że kiedyś (i raczej wcześniej niż później) w końcu się to uda.

Źródło: Dziennik Internautów, Obserwatorium Wolności Mediów 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top